rip LunarBird CLH rip LunarBird CLH
179
BLOG

Duch Milicji krąży nad Policją

rip LunarBird CLH rip LunarBird CLH Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Nie odzywałem się jakiś czas, bo miałem kłopoty zawodowe. Tym razem jednak nie będę pisał o polityce, a przynajmniej nie do końca. Wydarzenia, które opiszę, miały rzeczywiście miejsce. Rzecz jasna prawdziwych imion ani nazwy miasta nie mogę zdradzić.

 

Niektórzy z moich czytelników pamiętają zapewne z Salonu24 dwa moje wpisy na temat problemów pani Jolanty: Sędzina: "sprawiedliwości to sobie szukaj na księżycu" oraz "Sprawiedliwości poszukajcie sobie na księżycu" cz. 2. Z góry ostrzegam, że admini Salonu24 prześladują mnie za udowodnienie im kiedyś łgania w żywe oczy i dlatego wszystkie moje notki tam są zablokowane z zasady.

 

Obiektem szykan stał się tym razem najmłodszy syn pani Jolanty. Nazwijmy go sobie imieniem Tomek, a jego starszego brata nazwijmy Tadkiem. Tomek jest uczniem liceum. Nigdy nie był karany. Nie był notowany na Policji. Raz tylko jeden z jego kolegów próbował go wrobić w kradzież w supermarkecie, której Tomek popełnić nie mógł bo po prostu go wtedy tam nie było. To się jednak nie udało i sprawa została wyjaśniona.

 

Pani Jolanta ostatniego lata kupiła Tomkowi nową kurtkę. Chłopak jednak kurtki nie polubił, więc ją rzadko nakładał. Głównie była w szafie. Brata Tomka, Tadka, już od niemalże półtora roku albo i lepiej nie ma w domu. Wyjechał na południe Polski, do dziewczyny i za pracą. Prawie wcale się przez ten czas nie kontaktował z rodziną.

 

Tomek kiedyś miał sporo przyjaciół, ale przez ostatni rok poważnie ograniczył z nimi kontakty. Po części z powodu niezadowalających ocen w szkole, po części miał na to wpływ prosty fakt, że to właśnie jeden z jego rzekomych przyjaciół nakłamał był na Policji, że Tomek uczestniczył w opisanej już kradzieży z supermarketu. Sam Tomek jest chłopcem bardzo naiwnym i łatwowiernym, więc największy wpływ na zerwanie przez niego z podejrzanym środowiskiem miała postawa jego matki. Pani Jolanta nie jest kobietą, z którą opłaca się wchodzić w konflikty. Twarda postawa matki wyszła jednak synowi na zdrowie, bo przesz ostatni rok prawie w ogóle nie kontaktował się z dawnymi znajomymi poza szkołą, a większość czasu spędzał w domu grając w League of Legends, a muszę dodać, że jest bardzo doświadczonym graczem zajmującym bardzo wysokie miejsce w rankingu.

 

Jakieś kilka tygodni temu pani Jolanta ze zdziwieniem zauważyła rwące się połączenia telefoniczne. Próbowała dwóch różnych kart SIM (swojej i męża) oraz czterech różnych telefonów – bez najmniejszego rezultatu. Do pani Jolanty albo w ogóle nie dało się dodzwonić, albo jeśli się dało, to po minucie pani Jolanta przestawała słyszeć rozmówcę i połączenie było zrywane. Kłopoty trwały blisko dwa tygodnie, obecnie z tego co wiem jest znacznie lepiej. Tu wyjaśnię, że pani Jolanta mieszka w sporym mieście i w normalnych warunkach nie powinna mieć problemów z zasięgiem. Mój kolega mieszka na peryferiach tego samego miasta, ma numer w tej samej sieci i żadnych problemów z własną komórką nie miał.

 

Mniej więcej w tym samym czasie do domu pani Jolanty przyszła Policja, pytając najpierw o starszego syna pani Jolanty, Tadka. Uzyskawszy informację, że syn wyjechał i nie ma go w domu od co najmniej roku funkcjonariusze wydawali się zdziwieni - a następnie zapytali o Tomka. Tomka wtedy nie było w domu. Policjanci odmówili matce informacji, o czym konkretnie chcą rozmawiać z jej synami, ale w sumie formalnie obaj bracia są pełnoletni, choć Tomek skończył 18 lat raptem rok temu i nadal jest na utrzymaniu rodziców. Pani Jolanta zauważyła również, że jej dom zaczął być obserwowany przez funkcjonariuszy po cywilnemu.

 

Nie dalej niż tydzień lub dwa temu miał miejsce bardzo niepokojący incydent. We wczesnych godzinach rannych Tomek poszedł oddać krew. Gdy wrócił do domu z zaświadczeniem, pani Jolanta zostawiła go samego by odpoczywał i pojechała z mężem po zakupy. Gdy jej nie było, do domu zapukała Policja. Tomek już wcześniej deklarował, że nie boi się funkcjonariuszy bo przecież nic nie zrobił więc dlaczego mieliby być wobec niego nieprzyjemni? Na swoje nieszczęście chłopak nie wziął pod uwagę, że Policja w tym kraju nie do końca działa tak, jak powinna. Uchylił drzwi by dowiedzieć się, czego chcą policjanci - a wtedy ci siłą wdarli się do środka.

 

Jeden z funkcjonariuszy unieruchomił chłopca, drugi nie pytając o nic ani nie pokazując żadnego nakazu rewizji zaczął przeszukiwać dom i szperać w dokumentach nieobecnej pani Jolanty. Wspomnianą już kupioną latem kurtkę policjanci uznali za skradzioną w lutym (sic!) i zabrali w charakterze dowodu, po czym Tomka zabrali na komendę o niczym go nie informując, ani też nie wyczytując mu żadnych jego praw. Na tym etapie chłopak nie miał zielonego pojęcia, czego od niego chcą.

 

Na komisariacie funkcjonariusze psychicznie i fizycznie znęcali się nad Tomkiem. Bardzo agresywnie domagali się od niego przyznania się do jakiegoś włamania i kradzieży butli z gazem i starego telewizora. Jeden z funkcjonariuszy dwukrotnie, bardzo mocno, uderzył Tomka w brzuch - zrobił to jednak tak, by nie pozostawić wyraźnych śladów. Chłopaka trzymano na komisariacie cały dzień o niczym nie informując jego rodziców. Rzecz jasna o czymś tak prozaicznym jak posiłek również „zapomniano”. Dopiero pod sam koniec, gdy przerażony Tomek ugiął się pod presją i podpisał przyznanie się do winy, podano mu kilka kanapek.

 

Tomka zwolniono do domu, informując o postawionych mu zarzutach kradzieży z włamaniem, która miała rzekomo mieć miejsce w lutym bieżącego roku. Jak już napisałem nie jest możliwe by to była prawda, bo w tym czasie Tomek praktycznie nie wychodził z domu. Według posiadanych przez panią Jolantę informacji, jedynym dowodem w sprawie jest kurtka którą miał Tomek ukraść w lutym, a która w rzeczywistości została kupiona przez panią Jolantę latem. Poza tym istnieje podobno zeznanie jakiejś kobiety, która rozpoznała Tomka, widząc go od tyłu (pytanie jakim w takim razie cudem rozpoznała twarz). Tomek miał w chwili rzekomego włamania kieszonkowe, nie jest więc jasne po co niby miałby sobie psuć dotychczasową niekaralność i się włamywać do kogokolwiek - na dokładkę po butlę z gazem i stary telewizor.

 

Chciałbym wyraźnie i stanowczo podkreślić, jak strasznie przerażony jest chłopak. Bał się do tego stopnia, że nie pozwolił matce zaprowadzić się na obdukcję. Z wielkim trudem udało się go namówić by o wszystkim opowiedział, bo policjanci grozili mu dalszymi kłopotami jeśli komukolwiek opowie o tym, jak go potraktowano. Rzecz jasna pani Jolanta niemal natychmiast po dowiedzeni się wszystkiego zażądała widzenia się z komendantem. I co za przypadek, komendant akurat był nieobecny, dostępny był tylko właśnie ten funkcjonariusz, który przesłuchiwał Tomka. Jak się można domyślić, pani Jolanta nie widziała sensu rozmowy z tym człowiekiem, bo przecież i tak się wszystkiego wyprze.

 

W chwili obecnej Tomek jest reprezentowany przez prawnika. Podkreślić należy, że tenże prawnik też nie mógł uwierzyć w bezprawie, jakiego dopuściła się Policja. Zwłaszcza w to, że Tomka o niczym nie poinformowano i nie wyczytano mu jego praw, co przecież jest prawnym obowiązkiem funkcjonariuszy Policji. Mnie osobiście zdumiewa też fakt, że policjanci mieli czelność przemocą wedrzeć się bez nakazu do domu pani Jolanty tylko dlatego, że ktoś im uchylił drzwi by zapytać, o co im chodzi. Mówcie co chcecie, dla mnie to nie różni się niczym od najzwyklejszego włamania. Tym bezczelniejszego, że do przeszukania mieszkania pani Jolanty jak również do aresztowania jej syna Policja w mojej ocenie nie miała absolutnie żadnych podstaw. O psychicznym znęcaniu się nad przesłuchiwanym i biciu go już nawet nie wspomnę, bo to jest oczywisty bandytyzm.

 

Chciałbym z tego miejsca wyraźnie się odciąć od polskich organów ścigania. Nie widzę żadnego sensu mieć szacunku dla policjantów, którzy tak postępują z niewinnymi ludźmi. Nie widzę też nadziei dla tego kraju, skoro już nawet policjanci najbezczelniej w świecie znęcają się nad niewinnym człowiekiem, w dodatku niewykluczone, że na zlecenie kogoś z góry. Bo moim prywatnym zdaniem nie jest wykluczone, że cała napaść bandytów w mundurach na Tomka jest tylko i wyłącznie krwawą zemstą na jego matce, za to że miała czelność protestować gdy ją okradano.

 

Nie dziwiłbym się, gdyby takie numery odwalała komunistyczna Milicja Obywatelska. Ale czy jest sens naszej Policji określać inną nazwą niż w poprzednim systemie, skoro metody jak wydać od czasów komunistycznych wcale się nie zmieniły?

Kiedy ktoś nazwie cię koniem, nie zwracaj na niego uwagi. Gdy powtórzy to ktoś inny, poważnie się zastanów. A kiedy powie to ktoś trzeci, odwróć się i przywal mu zadnimi kopytami. Na drugi raz poważnie się zastanowi, zanim zaczepi konia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka