rip LunarBird CLH rip LunarBird CLH
1205
BLOG

W odpowiedzi Jarosławowi Kaczyńskiemu

rip LunarBird CLH rip LunarBird CLH Polityka Obserwuj notkę 20

Pojawienie się Jarosława Kaczyńskiego na Salonie24 jest oczywiście ważnym wydarzeniem. Ale ja zamiast chwalić pana prezesa i pracować na wizerunek fanatycznego pisowca podejdę do sprawy bardzo pesymistycznie. Bo cóż z tego, że pan prezes się pojawił, skoro otwarcie przyznaje, że nie da rady wygospodarować wieczoru dla internautów nawet raz na miesiąc. Można to zrozumieć, ale de facto to już nie jest blog w takim razie, tylko wirtualna tablica ogłoszeń. Komunikacja jednokierunkowa. To nie jest wyjście.

Dla przykładu ja chętnie bym z JarKaczem porozmawiał na temat JOW. Bo to co on na ten temat mówi skutecznie go w moich oczach kompromituje. Nie wiem już sam, jak doktor prawa może być do tego stopnia naiwny w obserwacji rzeczywistości.

Ale po kolei. JarKacz odpowiedział na komentarze w osobnej notce. Ja ograniczę się do odpowiedzi na kwestię JOW poruszoną w komentarzach, a na temat której JarKacz się wypowiedział.

 

Stawianie tak sprawy jest, obawiam się, niezrozumieniem systemu brytyjskiego, gdzie posłowie są w istocie mianowani przez kierownictwo partii. I to w końcu Polacy powinni przyjąć do wiadomości – nie można żyć w świecie zupełnie oderwanym od rzeczywistości.

 

Czyli, panie prezesie, w najgorszym wypadku wylądujemy w miejscu startu. Gorzej nie będzie. Bo w obecnej ordynacji posłowie są poddanymi kierownictwa partii. To kierownictwo partii wybiera, kto i jak wysoko się znajdzie na liście wyborczej. Bez miejsca na jakiejś liście nie ma znaczenia , czy ktoś jest w okręgu szanowany.

Wiem, co mi pan odpowie. Że jeśli kierownictwo chce wygrać to szanowanego człowieka przyjmie na listę. Otóż nie, nie przyjmie. Bo wam, politykom, nie są potrzebni na listach ludzie samodzielnie myślący. Takimi ludźmi trudniej się kieruje. Co z tego, że partia by wygrała wybory jeśliby jednocześnie urosła krytyka w szeregach partii? Wy, politycy, najczęściej partię traktujecie jako prywatną armię. Tylko wódz ma rację. Tylko wódz ma prawo decyzji. To wódz obsadza partyjne stanowiska i partyjną listę według prywatnego widzimisię. Tak to wygląda w praktyce w Polsce.

Jestem tym zmęczony, panie prezesie. Chcę zmian. Chcę żeby wreszcie przestały się w Sejmie przewalać jedne i te same twarze.

 

W brytyjskiej praktyce politycznej jest tak: jakiś młody polityk zasługuje się odpowiednio kierownictwu partii i dostaje na próbę „zły” okręg – taki, w którym jego partia zwykle przegrywa. Tam ma się sprawdzić, czy potrafi pracować, czy potrafi być twardy, czy potrafi zrobić duży wysiłek, mimo że wie, że ma minimalne czy prawie żadne szanse na zwycięstwo. Jeżeli się sprawdzi, to w kolejnych wyborach dostaje już taki okręg, gdzie są one znaczne. Przy czym jego związek z tym okręgiem jest w ogromnej większości praktycznie zerowy, jest to bardzo często okręg, w którym on wcześniej nigdy w życiu nie był – nie tylko tam nie mieszka, nie tylko się nie urodził, ale w ogóle nie był. I tak to wygląda, tak wygląda system jednomandatowy i on wtedy może funkcjonować.

 

A przypuśćmy, że bierne prawo wyborcze ograniczymy do osób zameldowanych minimum przez dwa lata na obszarze danego okręgu? Czy przypadkiem nie rozwiązałoby to wspomnianego przez pana problemu? JOW w założeniu ma promować ludzi, którzy coś dla okręgu zrobili i są w okręgu znani. Tępienie więc ludzi, którzy dopiero co przyjechali jest jak najbardziej sensowne.

 

U nas natomiast jest naiwne przeświadczenie, że można stworzyć taki mechanizm oddolnie wybieranych posłów, którzy jednocześnie będą co później robili? Każdy będzie oddzielnie. I w jaki sposób taki parlament będzie funkcjonował?

 

Z mniejszą ilością nużącej i kompromitującej Sejm partyjnej arytmetyki. Mam dość nieuniknioności. Dość sejmowych popisów oratorskich, które są sztuką dla sztuki bo i tak posłowie są marionetkami władz partyjnych i tylko wykonują rozkazy. Mam tego wyżej uszu. Jak w Sejmie jest debata, to niech do licha ta debata do czegoś prowadzi i kogoś może przekonać. Albo rozwiążmy Sejm i ograniczmy go do gremium prezesów partii i wyjdzie w sumie na jedno.

Parlament nie jest od żadnych koalicji, handlów stanowiskami, umór typu wy nam dacie to ministerstwo to w zamian przehandlujemy ten i ten postulat. To jest zakłamanie. Dzieje się to ponad głowami wyborców, bez ich wiedzy o zgody.

Być może to panu nie przyszło do głowy, ale to że ktoś na pana głosował nie oznacza, że temu komuś podoba się taka czy inna koalicja przez pana zawarta. Lepszy i zdrowszy jest JOW, który wspiera partię zwycięską i niweluje konieczność koalicyjnych targów. W JOW niemal zawsze zwycięska partia ma samodzielną większość.

 

Efekt będzie taki, jak ostatnio widzieliśmy w Pile, będzie mnóstwo ludzi, którzy po prostu dlatego, że mają finansowo mocną pozycję, chociaż żadnych kwalifikacji moralnych i intelektualnych, zostaną posłami. Podobnie też było na Ukrainie, gdzie częściowo wprowadzono takie okręgi. Taki będzie jedyny skutek. I trzeba naprawdę bezmiaru naiwności albo złej woli, żeby coś takiego proponować.

 

Obecnie też posłami są osoby bez żadnych kwalifikacji moralnych i intelektualnych. Nawet jeśli ktoś jest osobą uczciwą i inteligentną, nie dlatego zostaje posłem. Posłem zostaje dlatego, że miał chody w kierownictwie partii i był wysoko na liście partyjnej. Jak sam pan stwierdził, trzeba naprawdę bezmiaru naiwności albo złej woli, żeby coś takiego uznawać za sytuację w jakimkolwiek stopniu dopuszczalną.

W JOW wygrywa osoba najpopularniejsza w okręgu. Nie ta co jest wysoko na partyjnej liście i nie ta na liście popularnej bo list partyjnych w JOW nie ma. Ordynacja proporcjonalna z listami partyjnymi jest wynaturzeniem.

Kiedy ktoś nazwie cię koniem, nie zwracaj na niego uwagi. Gdy powtórzy to ktoś inny, poważnie się zastanów. A kiedy powie to ktoś trzeci, odwróć się i przywal mu zadnimi kopytami. Na drugi raz poważnie się zastanowi, zanim zaczepi konia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka